środa, 6 marca 2013

Rozdział 7


~ Max ~

- Ała! Uderzyłem się w łokieć. Co się stało? Gdzie jesteśmy? Chyba jednak niepotrzebnie naciskaliśmy ten guzik. – powiedziałem. Znajdowaliśmy się w jakiejś puszczy. Dookoła były jakieś dziwne rośliny. Nie widzieliśmy żadnych zwierząt ani ludzi. – Hmmm, myślę, że przenieśliśmy się do przeszłości. W naszych czasach nie ma już takich lasów. No i takich roślin. – stwierdził Franek, przypatrując się jakiemuś drzewu. – Franek ma rację. Jesteśmy w przeszłości. Tylko pytanie jak odległej? – powiedziała Kasia. – No i gdzie jesteśmy? Na jakim kontynencie, w jakim kraju? – zapytała Justyna. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Postanowiliśmy się rozejrzeć. Wyjąłem swój podręczny kompas. Poszliśmy na północ. Nagle trafiliśmy na jakieś zagłębienie. Zajrzeliśmy tam. W środku były jakieś kamienie. Bynajmniej wyglądały na kamienie. – A to co? – spytałem. Kasia ostrożnie weszła do dołu. Chwilę przyglądała się skałkom. – O nie. Chodźcie, idziemy stąd, najlepiej w przeciwnym kierunku. – powiedziała, oddalając się szybkim krokiem. Podążyliśmy za nią. – Co to było? – spytałem.
- To były jaja. Jaja dinozaura. Sądząc po wielkości, to nie jakiś maluch. Na nasze nieszczęście to mógł być nawet tyranozaur. – stwierdziła dziewczyna. Zmroziło nas od stóp do głów. Kasia prowadziła nas, jakby doskonale znała drogę. Nagle gwałtownie zatrzymała się i schowała za jakimś korzeniem. Dała nam znak ręką byśmy robili to, co ona. Natychmiast ukryliśmy się w tym samym miejscu. – Co my robimy? Co się stało? – spytałem przestraszony. – Zamknij się! – syknął Franek. Ostrożnie wyjrzeliśmy zza pnia. Naszym oczom ukazał się przerażający widok. Kilkaset metrów od naszej kryjówki kroczył tyranozaur. Był potężny. Kroczył powoli po dżungli. Doszedł do miejsca gdzie znaleźliśmy „kamienie”. Wtedy zwierz zaryczał, otwierając paszczę tak szeroko, że bez problemu połknąłby naszą czwórkę. Ryk był tak głośny, że musieliśmy zatkać uszy. Chwilę potem pojawił się drugi tyranozaur. Zobaczyliśmy już dosyć. Obróciliśmy się i oparliśmy plecami o korzeń. – Po prostu jedwabiście! Lądujemy akurat w królestwie największego stworzenia na ziemi. W tych czasach. – powiedziałem szeptem. – Nie żartuj. Były, a raczej są dinozaury większe od tych. Na przykład spinozaur. Teraz bynajmniej mamy pewność gdzie i kiedy jesteśmy. – powiedziała Kasia. – Olśnij nas geniuszu. – rzekłem. – Późna kreda, ok. 68-66 mln lat p.n.e. Zachodnia Ameryka Północna. Tyranozaury występowały w tym miejscu i okresie. – stwierdziła koleżanka. – Poczekamy, aż odejdą i pójdziemy dalej.
Niestety musieliśmy trochę poczekać. Minęło półtora godziny, aż bestie oddaliły się. Kiedy szliśmy dalej Kasia opowiadała nam o prehistorii i dinozaurach, na jakie możemy się natknąć. Zatrzymaliśmy się na odpoczynek Franek wyjął z plecaka urządzenie, które przeniosło nas tutaj. Przycisk nie świecił się teraz tak mocno jak poprzednio. – Pewnie na jakiś czas wykorzystaliśmy moc tego teleportera. – stwierdził Franek. Poszliśmy razem. Cały czas miałem wrażenie, że ktoś lub coś nas obserwuje. – Czekajcie. Nie mogę się pozbyć wrażenia, że coś nas śledzi. – podzieliłem się swoimi przemyśleniami. Zatrzymaliśmy się. Moje odczucia nie były błędne. Po chwili otoczyła nas grupka małych dinozaurów. – O nich nam chyba nie wspominałaś. – powiedziała Justyna. – Sądząc po ich wielkości, po tym gdzie się znajdujemy oraz po tym, że są w grupie, myślę, że to deinonychy. To gatunek bardzo inteligentny. Już po nas. – powiedziała Kasia. Nagle jeden z dinozaurów oberwał małym kamykiem. Odwrócił się zdziwiony. Kolejny kamyk nadleciał z drugiej strony. Gady obstrzeliwane kamieniami uciekły w zarośla. Staliśmy zdziwieni. Wtedy poruszyły się krzaki i coś zaczęło się z nich wyłaniać…


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wredna jestem co nie? ;)
Następne rozdziały coming soon xdd.
Podoba się = komentarz, a jak się nie podoba to też ;**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz