~ Max ~
- Ała! Uderzyłem
się w łokieć. Co się stało? Gdzie jesteśmy? Chyba jednak niepotrzebnie
naciskaliśmy ten guzik. – powiedziałem. Znajdowaliśmy się w jakiejś puszczy. Dookoła
były jakieś dziwne rośliny. Nie widzieliśmy żadnych zwierząt ani ludzi. – Hmmm,
myślę, że przenieśliśmy się do przeszłości. W naszych czasach nie ma już takich
lasów. No i takich roślin. – stwierdził Franek, przypatrując się jakiemuś
drzewu. – Franek ma rację. Jesteśmy w przeszłości. Tylko pytanie jak odległej? –
powiedziała Kasia. – No i gdzie jesteśmy? Na jakim kontynencie, w jakim kraju? –
zapytała Justyna. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Postanowiliśmy się
rozejrzeć. Wyjąłem swój podręczny kompas. Poszliśmy na północ. Nagle trafiliśmy
na jakieś zagłębienie. Zajrzeliśmy tam. W środku były jakieś kamienie.
Bynajmniej wyglądały na kamienie. – A to co? – spytałem. Kasia ostrożnie weszła
do dołu. Chwilę przyglądała się skałkom. – O nie. Chodźcie, idziemy stąd,
najlepiej w przeciwnym kierunku. – powiedziała, oddalając się szybkim krokiem.
Podążyliśmy za nią. – Co to było? – spytałem.
- To były jaja.
Jaja dinozaura. Sądząc po wielkości, to nie jakiś maluch. Na nasze nieszczęście
to mógł być nawet tyranozaur. – stwierdziła dziewczyna. Zmroziło nas od stóp do
głów. Kasia prowadziła nas, jakby doskonale znała drogę. Nagle gwałtownie
zatrzymała się i schowała za jakimś korzeniem. Dała nam znak ręką byśmy robili
to, co ona. Natychmiast ukryliśmy się w tym samym miejscu. – Co my robimy? Co
się stało? – spytałem przestraszony. – Zamknij się! – syknął Franek. Ostrożnie
wyjrzeliśmy zza pnia. Naszym oczom ukazał się przerażający widok. Kilkaset
metrów od naszej kryjówki kroczył tyranozaur. Był potężny. Kroczył powoli po
dżungli. Doszedł do miejsca gdzie znaleźliśmy „kamienie”. Wtedy zwierz
zaryczał, otwierając paszczę tak szeroko, że bez problemu połknąłby naszą
czwórkę. Ryk był tak głośny, że musieliśmy zatkać uszy. Chwilę potem pojawił
się drugi tyranozaur. Zobaczyliśmy już dosyć. Obróciliśmy się i oparliśmy
plecami o korzeń. – Po prostu jedwabiście! Lądujemy akurat w królestwie
największego stworzenia na ziemi. W tych czasach. – powiedziałem szeptem. – Nie
żartuj. Były, a raczej są dinozaury większe od tych. Na przykład spinozaur. Teraz
bynajmniej mamy pewność gdzie i kiedy jesteśmy. – powiedziała Kasia. – Olśnij nas
geniuszu. – rzekłem. – Późna kreda, ok. 68-66 mln lat p.n.e. Zachodnia Ameryka
Północna. Tyranozaury występowały w tym miejscu i okresie. – stwierdziła
koleżanka. – Poczekamy, aż odejdą i pójdziemy dalej.
Niestety musieliśmy trochę poczekać. Minęło półtora godziny,
aż bestie oddaliły się. Kiedy szliśmy dalej Kasia opowiadała nam o prehistorii
i dinozaurach, na jakie możemy się natknąć. Zatrzymaliśmy się na odpoczynek
Franek wyjął z plecaka urządzenie, które przeniosło nas tutaj. Przycisk nie świecił
się teraz tak mocno jak poprzednio. – Pewnie na jakiś czas wykorzystaliśmy moc
tego teleportera. – stwierdził Franek. Poszliśmy razem. Cały czas miałem
wrażenie, że ktoś lub coś nas obserwuje. – Czekajcie. Nie mogę się pozbyć
wrażenia, że coś nas śledzi. – podzieliłem się swoimi przemyśleniami.
Zatrzymaliśmy się. Moje odczucia nie były błędne. Po chwili otoczyła nas grupka
małych dinozaurów. – O nich nam chyba nie wspominałaś. – powiedziała Justyna. –
Sądząc po ich wielkości, po tym gdzie się znajdujemy oraz po tym, że są w
grupie, myślę, że to deinonychy. To gatunek bardzo inteligentny. Już po nas. – powiedziała
Kasia. Nagle jeden z dinozaurów oberwał małym kamykiem. Odwrócił się zdziwiony.
Kolejny kamyk nadleciał z drugiej strony. Gady obstrzeliwane kamieniami uciekły
w zarośla. Staliśmy zdziwieni. Wtedy poruszyły się krzaki i coś zaczęło się z
nich wyłaniać…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wredna jestem co nie? ;)
Następne rozdziały coming soon xdd.
Podoba się = komentarz, a jak się nie podoba to też ;**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz