~ Justyna ~
- Cześć! – przywitałam
się z moją przyjaciółką Kasią. – Siemka! – odpowiedziała. – Co tam porabiałaś w
weekend? – spytała. – Byłam z rodzicami u cioci Leokadii. Wiesz DNP. Długa Nudna
Pogadanka. A ty? –
Kąpałam
zwierzaki. Luca jak zwykle latała po całej łazience jak szalona a Stark
sprawił, że płyn był wszędzie tylko nie na jego sierści. Tylko Rhodey stał
grzecznie. O kotach nie wspomnę… - powiedziała, pokazując podrapane ręce. Chwilę
później zadzwonił dzwonek, więc weszłyśmy do sali. Na lekcji Franek i Max
wychodzili do toalety w kilkuminutowych odstępach czasu. Nie uszło to mojej
uwadze.
-
Zauważyłaś, że od jakiegoś czasu Max i Franek cały czas chodzą do toalety na
lekcjach? – zagadnęłam Kasię. – Raczej nie. Może mają jakieś problemy z
nerkami, albo coś… A ty co się im tak przypatrujesz? Podobają ci się? –
zapytała mrugając okiem. – Taaa, jasne. To najprzystojniejsi chłopacy na ziemi…
To po prostu dziwne, że co trzecią lekcję chodzą się załatwić. Ale
najdziwniejsze jest to, że zawsze biorą zeszyty. Co oni sprawdzają poziom wody
w kiblu?... – zastanawiałam się. – - -- Może
ich po prostu spytaj. To chyba najlepsze rozwiązanie. – zaproponowała. „Tak,
tylko czy mi powiedzą” pomyślałam. Razem z przyjaciółką podeszłam do nich.
Przerwałam im chyba jakąś ważną rozmowę. Gdy spytałam co jest grane
odpowiedzieli wymijająco i wrócili do przerwanego zajęcia.
Po lekcjach
obserwowałam zachowanie chłopaków. Poszli pod salę gimnastyczną i obserwowali
jak nasza klasa wychodzi z szatni. Nie zdawali sobie sprawy, że ktoś ich
śledzi. Kasia i ja schowałyśmy się tak dobrze, że trudno było nas zobaczyć.
Kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję i wszyscy wyszli już z szatni poszłyśmy za
nimi. Weszli do jakiegoś małego pomieszczenia. Tam pani woźna trzymała chyba
miotły i mopy. Poszłyśmy za nimi. – Co tu robicie? – spytałam. – Aaaaa, my nic,
takiego. Prowadzimy takie małe badania. Idźcie już. – Franek próbował ukryć
zdenerwowanie i coś jeszcze. Coś co świeciło się na niebiesko. – Co tam macie? –
spytała Kasia podchodząc i próbując zajrzeć za ramiona. – Nic specjalnego.
Wyłaźcie z tego pokoju. – próbował obronić się Max. – Nic specjalnego. Czyli
coś jednak jest. Pokażcie nam to. Widziałyśmy przecież jak chodziliście codziennie
niby do toalety. Robiliście jakieś pomiary? Powiedzcie, proszę. – próbowałam nakłonić
kolegów do wyjawienia prawdy. Oni wymienili porozumiewawcze spojrzenia. –
Znaleźliśmy to urządzenie. – to mówiąc Franek. Wyciągnął zza pleców mały
przedmiot w kształci sześcianu z kilkoma pokrętłami i przyciskami. –
Prawdopodobnie jest to teleporter. Skonstruowali go najpewniej Sowieci. Podczas
I wojny światowej chcieli mieć coś, co pozwalałoby na szybkie przemieszczanie
się w kilka sekund. W miejscu naszej szkoły był kiedyś schron. Tam to znaleźli architekci.
Po zbudowaniu tego budynku wstawili to tu i zapomnieli o tym. W 1998 r.
7-8-letnie rodzeństwo weszły tutaj, prawdopodobnie za sprawą tego światła.
Wcisnęli jakiś przycisk i zniknęli. – opowiedział. Wpatrywałyśmy się w niego i
w przedmiot wybałuszając oczy. Na początku nie wierzyłyśmy im, ale potem
historia zaczęła nabierać sensu. – Pewnie te dzieci nadusiły ten przycisk. – powiedziałam
wskazując na duży zielony guzik. – Pewnie tak. Nie wiemy co się potem stało.
Wiemy, że gdzieś się przemieściły, ale nie wiemy gdzie. Mogli również przenieść
się w czasie. – rzekł Max. – Jest tylko jeden sposób, żeby się przekonać. – powiedziała
Kasia. - Chyba nie myślisz o tym, żeby… - powiedział Franek ostrożnie. – To jedyny
sposób. Raz się żyje. – stwierdziła przyjaciółka. - Ale, ale… Zastanów się!
Możemy trafić gdziekolwiek! Możemy trafić na rewolucję francuską, na jakąś
wojnę, możemy wylądować w … 3013 roku. To głupie! – wykrzyczał Franek. –
Wyluzuj. Popieram Kasię. A ty co sądzisz Max? – powiedziałam. – Chłopak
zastanawiał się chwilkę. W końcu postanowił: - Dobra. Wciśnijmy ten głupi
guzik. Raz chomikowi śmierć. -. Wzięliśmy kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Ja
zostawiłam karteczkę, co zrobiliśmy i wystawiłam datę. Złapaliśmy się za ręce. –
No dobra. Na trzy. Raz… Dwa… - odliczał Franek. – Trzy. – w tym momencie
nacisnęliśmy przycisk.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział postaram się dodać jutro.
W końcu zaczyna sie coś dziać, co nie? ;)
PS: Jeśli wchodzisz, zostaw komentarz :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz